Autor Wiadomość
zefir
PostWysłany: Wto 0:43, 24 Lip 2012    Temat postu: Lejpuny i okolicy.

Witam wszystkich serdecznie!
W związku z tym, że od jakiegoś czasu interesuję się genealogią rodziny Strawińskich z okolic Lejpunów ( lit. Leipalingis), przedstawię może pokrótce to, co już wiem o tej rodzinie:
"Historię mej rodziny rozpoczynam od Michaliny Strawińskiej -mej prababci ,urodzonej w 1893r w Wilkonosach, pow.Druzgeński.( druskienicki). Niestety, nic nie wiem o jej rodzicach. Wiem tylko,że miała brata Wiktora. W roku 1913 w wieku 20 lat, najprawdopodobniej z powodu trudnej sytuacji finansowej, emigrowała do USA.
Z notatek które posiadam, przybyła do Filipa Romańczuka w Beutrali (Pensylwania).Kilka lat później , w 1919 r. emigrował do USA również Wiktor Strawiński. W USA moja prababcia poznała Krzysztofa Niewierasa (ur ok.roku1885 we wsi Zwirzdeny pow.Olita ).W latach 20- tych Xxwieku, Michalina i Krzysztof pobrali się. Zamieszkali w Lowel Mass ,gdzie urodziło im się dwoje dzieci- Florian i Helena Biruta (22.04.1925) . Helena została ochrzczona w kościele rzymskokatolickim w Lowel Mass w maju 1925r. Jej chrzestnymi byli Rozalia Witkowska i Stanley Wersacienas. Krzysztof Niewieras pracował w fabryce w Lowel. Był bardzo ambitnym i pracowitym człowiekiem, co doprowadziło do tego,iż wkrótce stali się zamożną rodziną.
Babcia opowiadała mi, że mieli do pomocy w domu czarnoskórego służącego i służącego.
Dzieciństwo w Lowel moja babcia wspominała bajecznie i kolorowo. Niestety jak to zwykle bywa, ta sielanka miała wkrótce się skończyć. Doszło do niebezpiecznego zdarzenia- Florian starszy brat Heleny, wpadł do rzeki i zaczął się topić. Pewnie skończyłoby to się tragicznie, gdyby nie fakt, że wyłowił go pies rasy bernardyn. Po tym wypadku Florian dostał paraliżu. Żadni lekarze nie byli w stanie go wyleczyć. Przyjaciele rodziny doradzali, aby wyjechać na Litwę, gdyż zmiana klimatu i inne metody lecznicze uratują zdrowie Floriana.
Krzysztof po długim namyśle postanowił wyjechać na jakiś czas na Kresy Wschodnie. Zadecydowały o tym dwa fakty -zdrowie syna oraz namówienie i sprowadzenie do USA jakiegoś swego krewnego,który listownie nie dał się namówić.Około1938r. Krzysztof sprzedał dom w Lowell Mass i z żoną oraz dziećmi wypłynął w daleką podróż do rodzinnych stron. Płynęli statkiem 2 tygodnie. Babcia opowiadała mi o tej podróży- błękit nieba nad oceanem,tupot dziecięcych stóp na pokładzie i to jak babcia dokuczała jakiejś dziewczynce śpiewając:" ANITA PAPADRA PAPITA...."
Krzysztof i Michalina osiedlili się we wsi Koniuchy w parafii Daugi. Tak jak się spodziewano, Florian wyzdrowiał. Niestety, powrót do USA stał się niemożliwy. W1939r.wybuchła wojna. Dramatyczne zdarzenia opisywała mi nieraz babcia, jak to nękani przez partyzantów- okradani,w strachu o życie, siedzieli milcząc w domu. Partyzanci często przychodzili do nich. Babcia była piękną dziewczyną, dlatego też matka nakazywała jej niechlujnie się ubierać, aby wyglądała na zaniedbaną, nieatrakcyjną dziewczynę. W Helenie zakochał się jakiś"ważny"Rosjanin. Babcia wspominała,że chodził mając do pasa u spodni przyczepione naokoło granaty. Bali się go i ok.1943r.postanowili babcię wydać za mąż. Znaleźli godnego ich zdaniem kandydata, Stanisława Czupajło (ur 03.11.1917r. w Lejpunach),syna Michaliny( Gejno)i Marcina Czupajło. Kiedy rodzice z przyszłym narzeczonym zajechali pod dom Heleny, ta widząc ich, uciekła z bratem....przez okno na zabawę. Nie chciała wychodzić za mąż. Jednak nie mogła przeciwstawić się woli rodziców Dnia 29.06.1943r. wyszła za mąż. W tym czasie Michalinie i Krzysztofowi urodziło się jeszcze jedno dziecko-córka ,której nadali imię Aniela. Zimową wieczorową porą 1944roku do domu Krzysztofa Niewierasa jak zresztą nie raz bywało, przyjechali uzbrojeni partyzanci. Kazali zaprzęgnąć konia do wozu. Krzysztof nie miał wyjścia. Wiedział,że jeśli odmówi zabiją całą rodzinę. Wiedział też, że już nie wróci do domu. Pożegnał się ze wszystkimi i odszedł....na zawsze. Drugiego dnia koń sam wrócił do domu, a mego pradziadka znaleziono zastrzelonego w lesie. Taki sam los tej nocy spotkał sąsiada z tej samej wioski.
Wydanie za mąż mej babci Heleny poniosło za sobą następujące skutki- Rosjanin,który się w niej kochał, w zemście za to, że wyszła za mąż „załatwił” jej mężowi Stanisławowi, wiezienie w Donbasie. Było to ciężkie więzienie. Pewnie ten rosyjski wojskowy liczył na to, że dziadek nie wróci stamtąd żywy. Stało się jednak inaczej. Od śmierci uratowało mego dziadka to, iż umiał wykonywać z drewna rozmaite zabawki. Spodobało się to strażnikom więziennym, a zabawki cieszyły się powodzeniem. Było to ciężkie więzienie. Panował głód. Więźniowie dostawali jeden posiłek dziennie-suszoną rybę zawiniętą w gazetę. Stanisław wyszedł z więzienia dopiero wtedy, kiedy to"rosyjski wojskowy” został zamordowany w potyczkach partyzanckich. W lipcu1944r. Helenie i Stanisławowi urodził się syn Jan. Nie wiem jednak, gdzie zamieszkiwali. Czy u rodziców Stanisława czy u owdowiałej Michaliny Niewieras? Jednak wszystko wskazuje na to pierwsze. Na poczatku1946r. Michalina i Marcin Czupajło wraz z synem, synową i małym Jankiem wyruszyli do Polski. Osiedlili się w Bobrowniku koło Lidzbarka Warmińskiego. W nowym miejscu nie łatwo było się odnaleźć. Wieś była wyludniona. Mieli tylko jedną krowę. Trudno było się wyżywić. Zajęli dwa osobne, sąsiadujące ze sobą domy. Marcin zajął się wyplataniem koszyków,robieniem beczek drewnianych i ich sprzedażą. Michalina wyrabiała masło, śmietanę, ser i co wtorek jeździła do Lidzbarka na rynek. Stanisław wykonywał drewniane zabawki, które sprzedawał w dużych miastach Polski m.in. w Gdańsku. W ten sposób mogli przeżyć i rozpocząć nowe życie. Helena Czupajło wielokrotnie czyniła starania, aby powrócić do USA. Ponieważ brała udział w referendum w 1948 roku ambasada USA uznała ją za obywatelkę polską i odmówiła wizy. Helena utrzymywała listowny kontakt ze swoją matką chrzestną Rozalią Witkowską. Przychodziły piękne, pełne tęsknoty i troski listy od Rozalii. Kim była Rozalia? Babcia twierdza, że ciotką ,siostrą jej matki Michaliny, ale te fakty się nie potwierdzają. Nie mniej Rozalia Witkowska i Helena Niewieras były sobie bardzo bliskie, o czym świadczą rodzinne pamiątki. Rozalia Witkowska zmarła w1984r.w Michigan. Owdowiała Michalina Niewieras dożyła sędziwego wieku. Zmarła na przełomie stycznia i lutego 1984r we wsi Koniuchy i tam została pochowana. Jej syn Florian zmarł w latach 90. Michalina Czupajło (Gejno) zmarła mając około 60 lat w 1954r. Jej mąż Marcin dożył 90 lat. Zmarł w1972 r.i tak jak jego żona, został pochowany w Lidzbarku Warmińskim.
Stanisław Czupajło do końca życia pozostał pogodny i uśmiechnięty. Częste choroby nerek oraz pobyt w więzieniu przyczyniły się do niewydolności nerek i do śmierci. Zmarł 26.02.1987 r. Pozostała owdowiała po nim żona Helena. Przez długie lata jeszcze opowiadała,wspominała.....lata dzieciństwa w Lowel Mass, czasy wojny....młodości...Oglądałyśmy dziesiątki razy stare fotografie ,dokumenty,rozmawiałyśmy...Babcia całe życie poświęciła ciężkiej pracy, była niezwykle uczciwa i pokorna. Odeszła w milczeniu w ramionach swej córki Jadwigi 7.05.2006r.w Olsztynie."
Problemem dla mnie jest ustalenie, jak to sie stało, że w tak odległej od Nakryszek i Mirowszczyzny miejscowości Wilkonosy, urodziła się Michalina Strawińska.
Ówczesna szlachta ( XIX- wieczna) była szlachtą w większości zaściankową i z reguły niezamożną.
Szlachta zagrodowa czy zaściankowa była ogólnie rzecz biorąc średnio bogata. Posiadali najczęściej jakiś dworek ( nierzadko drewniany) z majątkiem, na którym pracowali okoliczni chłopi. To, że ktoś legitymował się herbem Sulima, nie robiło go od razu szlachcicem z prawdziwego zdarzenia z pałacem, dużymi włościami, liczną służbą itp. Nie o to jednak chodzi w genealogii ( przynajmniej nie powinno). Szukamy śladów naszych przodków i nie usiłujmy za wszelką cenę naginać historii pod nasze potrzeby i oczekiwania. Jeżeli okaże się, że nasi przodkowie byli chłopami, to żaden to powód do ukrywania tego, ostatecznie, nie wszyscy byli szlacheckiego pochodzenia, a poza tym nie o to chodzi.
Nie sposób jednak pokazać genealogię i losy Strawińskich
z Lejpunów bez pokazania genealogii tego rodu od początku jego istnienia. Wprawdzie na chwilę obecną brakuje mi połączenia rodu Strawińskich h. Sulima ze Strawińskimi z Lejpunów i okolic, ale mam nadzieję, że za jakiś czas, gdy dotrzemy do archiwaliów, wówczas łatwiej będzie nam określić te koligację.
Jeżeli ktoś z Was badał już w przeszłości te tereny, to byłbym wdzięczny za pomoc i konsultację.
Pozdrawiam serdecznie
Józef Pławski- Lubuskie Towarzystwo Genealogiczne

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group